I tak najbardziej mnie śmieszy, że niczego się nie domyśliliście XD
W nocy w ogóle nie spałam. Płakałam cały czas. Wierciłam się w łóżku i rozmyślam nad Nathem. Ten pocałunek. Cały czas pragnęłam, żeby był ciąg dalszy. Teraz leżał w łóżko w szpitalnym oddziale z zszytym bokiem. Poszłam do niego. Co z tego, że byłam tylko w koszulce sięgającej do połowy ud i majtkach. Chciałam go zobaczyć.
Leżał tam i patrzył na mnie. Też nie spał. Pierwszy raz widział mnie w kompletnym amoku. Nie przeszkadzało mu to. Pokazał, żebym usiadła na łóżku. Był blady. Pewnie utracił wiele krwi. Uśmiechnął się krzywo.
- Hej. Czemu nie śpisz, Ptaszynko?- spytał.
To mnie wręcz uderzyło. W normalnym życiu pewnie nazwałby mnie inaczej, ale to, że jesteśmy pół ptakami to nie nasza wina.
- To, że raz mnie pocałowałeś nie znaczy, że możesz mnie tak nazywać.- wskazałam na niego palcem.
- Nadal nie odpowiedziałaś na moje pytanie. -jego oczy zaiskrzyły.
- A jak myślisz? Dziś zginęli moi rodzice i siostra, postrzeliłam jakiegoś faceta i jeszcze ciebie postrzelono.- powiedziałam.
- A jednak się o mnie martwisz...- powiedział bardziej do siebie niż do mnie.
Nachyliłam się nad nim.
- Niestety tak.- szepnęłam mu do ucha.
Wykorzystał moją chwilę nieuwagi i pociągnął mnie do siebie. Znowu poczułam jego ciepło, jego bicie serca, jego usta... Chyba dla tego chciałam go kochać. Był wspaniały i według mnie doskonały. Oderwał się ode mnie po dłuższym czasie.
- A możesz zostać ze mną puki nie zasnę?- spytał.
- Dlaczego?
- Kiedy jesteś obok czuję, że mam wszystko czego potrzebuję. Przy tobie lepiej śpię. - powiedział.
- Oczywiście.
Zrobił mi miejsce na łóżku. Położyłam się po jego lewej stronie, bo na prawej miał ranę. Objął mnie ramieniem. Czułam, że chcę mnie utulić do snu. Długo siedzieliśmy w ciszy, puki nie zaczął śpiewać.
- Here I am. This is me. There's no where else on earth I'd rather be- śpiewał. Jedna z moich ulubionych piosenek. Jego głos był jak miód na gardło, kojący i miły. Mogłam go słuchać wiecznie, ale do nas wparował Dylan z nowym opatrunkiem.
Leżał tam i patrzył na mnie. Też nie spał. Pierwszy raz widział mnie w kompletnym amoku. Nie przeszkadzało mu to. Pokazał, żebym usiadła na łóżku. Był blady. Pewnie utracił wiele krwi. Uśmiechnął się krzywo.
- Hej. Czemu nie śpisz, Ptaszynko?- spytał.
To mnie wręcz uderzyło. W normalnym życiu pewnie nazwałby mnie inaczej, ale to, że jesteśmy pół ptakami to nie nasza wina.
- To, że raz mnie pocałowałeś nie znaczy, że możesz mnie tak nazywać.- wskazałam na niego palcem.
- Nadal nie odpowiedziałaś na moje pytanie. -jego oczy zaiskrzyły.
- A jak myślisz? Dziś zginęli moi rodzice i siostra, postrzeliłam jakiegoś faceta i jeszcze ciebie postrzelono.- powiedziałam.
- A jednak się o mnie martwisz...- powiedział bardziej do siebie niż do mnie.
Nachyliłam się nad nim.
- Niestety tak.- szepnęłam mu do ucha.
Wykorzystał moją chwilę nieuwagi i pociągnął mnie do siebie. Znowu poczułam jego ciepło, jego bicie serca, jego usta... Chyba dla tego chciałam go kochać. Był wspaniały i według mnie doskonały. Oderwał się ode mnie po dłuższym czasie.
- A możesz zostać ze mną puki nie zasnę?- spytał.
- Dlaczego?
- Kiedy jesteś obok czuję, że mam wszystko czego potrzebuję. Przy tobie lepiej śpię. - powiedział.
- Oczywiście.
Zrobił mi miejsce na łóżku. Położyłam się po jego lewej stronie, bo na prawej miał ranę. Objął mnie ramieniem. Czułam, że chcę mnie utulić do snu. Długo siedzieliśmy w ciszy, puki nie zaczął śpiewać.
- Here I am. This is me. There's no where else on earth I'd rather be- śpiewał. Jedna z moich ulubionych piosenek. Jego głos był jak miód na gardło, kojący i miły. Mogłam go słuchać wiecznie, ale do nas wparował Dylan z nowym opatrunkiem.
- Przepraszam, ale pan Hoyt potrzebuje nowego opatrunku. - powiedział.
Hoyt? Tak jak Nathan? Nie! Usiadłam. Pocałowałam go w czoło i wyszłam. To nie może być on! Poszłam do kuchni. W środku siedział Luke. Czytał gazetę. Z przed dwóch lat!
Hoyt? Tak jak Nathan? Nie! Usiadłam. Pocałowałam go w czoło i wyszłam. To nie może być on! Poszłam do kuchni. W środku siedział Luke. Czytał gazetę. Z przed dwóch lat!
Wzięłam mleko z lodówki i usiadłam na przeciwko niego. Otworzyłam mleko i zaczęłam pić. Czy tu wszyscy nie śpią w nocy?! Pewnie zaraz przyjdzie Sam i będzie się wyżalać nad nienarodzonym dzieckiem. Luke spojrzał na mnie znad gazety.
-Co jest?- spytał.- Oczywiście oprócz rodziny. Przykro mi.
-Nath i ten facet. W dodatku jadę na pierwszą "misję".- zrobiłam w powietrzu cudzysłów.
-To to wiem. Ale coś cię gryzie. To o czym nie chcesz nam powiedzieć. Widać to po twoim poruszaniu się. Widać, że jesteś zakłopotana.-a więc Nath nie żartował z tą jego inteligencjom. On naprawdę jest inteligenty.
-Nie chcę cię tym obarczać i już.- powiedziałam.- A chociaż mogę spytać kiedy każdy z was się przemieniło?
Odłożył gazetę na bok. Westchnął ciężko.
- Ja i Lucy jesteśmy tu z tego samego powodu. Zginęła siostra Lucy,a była moją dziewczyną. To było rok temu. Sam zmarł chłopak, gdzieś dwa lata temu. Niby Thomas. Jego rodzice zginęli w okropnym wypadku. Dylan i Nath widzieli przemianę Sam, dlatego tu są. Nath przemienił się tydzień przed tobą.
Wybiegłam z kuchni i popędziłam do oddziału szpitalnego. Nath spał jak zabity. Chciałam płakać. MÓJ CHŁOPAK ŻYJE! Miałam rzucić się mu w objęcia, ale zobaczyłam sterczącego nad nim Dylana.
-Przepraszam. Już wychodzę.- powiedziałam.
-Lepiej nie. Tylko ględzi o tobie.- mówił.- Zaczynam się już o niego martwić. Cały czas mówi, że cię zna...
-Bo zna. Ja jego też.- odpowiedziałam.
Przez jego minę zrozumiałam, że w życiu się tego nie spodziewał. Znał Natha jeszcze przed przemianą i na pewno wiedział, że ma dziewczynę.
-Szczerze. Pamiętam ciebie. Tylko Nath mało o tobie mówił.- zerknął na niego. Spał jak zabity.- Inaczej wyobrażałem sobie wasze spotkanie po latach.
-Wcale nie po lat...
Przerwał mi Nath, który wyglądał na ledwo żywego. Obudził się.
-Powiedz, że to tylko zły sen!- wrzasnął do Dylana.- Ja chcę prowadzić ze Sky normalne życie! Ożenić się z nią, mieć dzieci, zobaczyć siwiznę w jej włosach! Powiedz, że to sen!
-Nath...- spojrzał na mnie, jakby wcześniej mnie to nie było.- Ja tu jestem, Nath. Kocham cię.
Miał oczy w łzach. Jak on płakał ja płakałam.
-Ja ciebie też.- odpowiedział.
-Dobra chyba mnie już nie potrzebuje.- powiedział Dylan wychodząc.
Przekręciłam oczami. Nachyliłam się i szepnęłam.
-Zaśpiewasz mi jeszcze raz?- zapytałam.
-Ale masz tu zostać do końca nocy. Chcę cię mieć przy sobie.- położyłam się obok.
-Zanim zaczniesz. Możemy odpocząć od siebie. To wszytko mnie po prostu przerasta. Moi rodzice, siostra, a teraz się okazuje, że moja miłość życia jednak żyje.- westchnęłam.
Nie wiem ile siedzieliśmy w ciszy, ale była ona przyjemna. Leżałam obok niego, a on obejmował mnie ramieniem. Mogłam słuchać bicia jego serca wiecznie.
-Dla ciebie zrzeknę się nawet siebie.- powiedział.- Tylko błagam niech to nie trwa wiecznie. Chcę cię kochać, a ty mówisz, żebyśmy od siebie odpoczęli. To trochę boli. W dodatku nie wiedziałem, że to ty i na odwrót.
-Okay.
-Co jest?- spytał.- Oczywiście oprócz rodziny. Przykro mi.
-Nath i ten facet. W dodatku jadę na pierwszą "misję".- zrobiłam w powietrzu cudzysłów.
-To to wiem. Ale coś cię gryzie. To o czym nie chcesz nam powiedzieć. Widać to po twoim poruszaniu się. Widać, że jesteś zakłopotana.-a więc Nath nie żartował z tą jego inteligencjom. On naprawdę jest inteligenty.
-Nie chcę cię tym obarczać i już.- powiedziałam.- A chociaż mogę spytać kiedy każdy z was się przemieniło?
Odłożył gazetę na bok. Westchnął ciężko.
- Ja i Lucy jesteśmy tu z tego samego powodu. Zginęła siostra Lucy,a była moją dziewczyną. To było rok temu. Sam zmarł chłopak, gdzieś dwa lata temu. Niby Thomas. Jego rodzice zginęli w okropnym wypadku. Dylan i Nath widzieli przemianę Sam, dlatego tu są. Nath przemienił się tydzień przed tobą.
Wybiegłam z kuchni i popędziłam do oddziału szpitalnego. Nath spał jak zabity. Chciałam płakać. MÓJ CHŁOPAK ŻYJE! Miałam rzucić się mu w objęcia, ale zobaczyłam sterczącego nad nim Dylana.
-Przepraszam. Już wychodzę.- powiedziałam.
-Lepiej nie. Tylko ględzi o tobie.- mówił.- Zaczynam się już o niego martwić. Cały czas mówi, że cię zna...
-Bo zna. Ja jego też.- odpowiedziałam.
Przez jego minę zrozumiałam, że w życiu się tego nie spodziewał. Znał Natha jeszcze przed przemianą i na pewno wiedział, że ma dziewczynę.
-Szczerze. Pamiętam ciebie. Tylko Nath mało o tobie mówił.- zerknął na niego. Spał jak zabity.- Inaczej wyobrażałem sobie wasze spotkanie po latach.
-Wcale nie po lat...
Przerwał mi Nath, który wyglądał na ledwo żywego. Obudził się.
-Powiedz, że to tylko zły sen!- wrzasnął do Dylana.- Ja chcę prowadzić ze Sky normalne życie! Ożenić się z nią, mieć dzieci, zobaczyć siwiznę w jej włosach! Powiedz, że to sen!
-Nath...- spojrzał na mnie, jakby wcześniej mnie to nie było.- Ja tu jestem, Nath. Kocham cię.
Miał oczy w łzach. Jak on płakał ja płakałam.
-Ja ciebie też.- odpowiedział.
-Dobra chyba mnie już nie potrzebuje.- powiedział Dylan wychodząc.
Przekręciłam oczami. Nachyliłam się i szepnęłam.
-Zaśpiewasz mi jeszcze raz?- zapytałam.
-Ale masz tu zostać do końca nocy. Chcę cię mieć przy sobie.- położyłam się obok.
-Zanim zaczniesz. Możemy odpocząć od siebie. To wszytko mnie po prostu przerasta. Moi rodzice, siostra, a teraz się okazuje, że moja miłość życia jednak żyje.- westchnęłam.
Nie wiem ile siedzieliśmy w ciszy, ale była ona przyjemna. Leżałam obok niego, a on obejmował mnie ramieniem. Mogłam słuchać bicia jego serca wiecznie.
-Dla ciebie zrzeknę się nawet siebie.- powiedział.- Tylko błagam niech to nie trwa wiecznie. Chcę cię kochać, a ty mówisz, żebyśmy od siebie odpoczęli. To trochę boli. W dodatku nie wiedziałem, że to ty i na odwrót.
-Okay.
Ha! Wiedziałam, że oni się znają! Podejrzewałam coś już od... chyba 4 rozdziału. Teraz to już pewniak :D
OdpowiedzUsuńSuper, czekam na kolejny rozdział ;)
Dziękuję i akurat u ciebie się tego spodziewałam XD
UsuńJestem taka przewidywalna?
UsuńNie po prostu wydałaś się mi bardzo intelektualną osóbką XD
UsuńTeż się do myślałam ale nie byłam pewna.
OdpowiedzUsuńSzczerze myślałam, że w pewnym momencie napiszecie: Nath to Nathan?!
UsuńAle się widocznie nie doczekałam XD
Ja wiedziałam że to on. Od ich pocałunku w jej domu. I nawet wcześniej. Ale się jaram *-* kiedy następny rozdział?
OdpowiedzUsuńDziękuję i pewnie w nast tygodniu *podwójne święta nikomu nie służą* XD
UsuńHej nominowałam cię do LBA http://opowiadaniaajulii.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńHey,
OdpowiedzUsuńJestem pierwszy raz na twoim blogu, ale od teraz na pewno będę go odwiedzała.
Wspaniale piszesz.
Jak wejde tylko na kompa to odrazu Cię zaobserwuję.
Pozdrawiam i czekam na ciąg dalszy
SuSi
www.niebopoco.blogspot.com
www.swiatdoniczego.blogspot.com
Pomimo kilku błędów ortograficznych z rozdziału na rozdział coraz bardziej mi się podoba. Życzę weny i czekam na dalsze rozdziały :)
OdpowiedzUsuńwww.history-of-darkness.blogspot.com
Zapraszam jeśli znajdziesz czas.
To znowu ja xD
OdpowiedzUsuńNominowałam Cię do Liebster Award ;)
Więcej tu ---> http://krwawy-dwor.blogspot.com/2015/04/liebster-award.html
Gratulacje! Zostałaś nominowana do Liebster Award :)
OdpowiedzUsuńWięcej informacji na moim blogu: http://four-page.blogspot.com/2015/04/liebster-award.html