wtorek, 28 kwietnia 2015

Rozdział 10

    Ten rozdział dedykuję mojej genialnej Kasi z konserwacji na FB wszystkiego naj na urodzinki ;* i dziękuję za pomysł z nazwaniem ośrodka. Wszyscy jesteście kochani :*

   Drzwi, aż wyleciały z zawiasów. Oślepiło nas jasne światło latarek. Chwyciłam jego rękę mocniej. Mogłam już go nigdy nie zobaczyć.
   Ja będę mówić. W ośrodku udawaj niemą. Zrób to dal mnie. I nie używaj mocy. Nie mów nikomu, że umiem się z tobą porozumiewać w taki sposób. Oczywiście jeśli będę żywy i przytomny.
   To schowka wpadli żołnierze.Rozdzielili nas. Nath miótł jak oszalały. Ja... poddałam się. Wiedziałam, że nic nie zdziałamy.
    Nawet jak ciebie nie widzę, mogę z tobą rozmawiać. Kocham cię.
   Założyli kajdanki na moje ręce. Podobno jak Nath'owi. Może ostatni raz się widzimy. Nagle jeden żołnierzy walnął mnie czymś w głowę. Usłyszałam jeszcze stłumiony krzyk Nath'a i straciłam przytomność.

   Ten sen był inny niż każdy.
   Stałam na łące. Niebo było pochmurne. Las wokoło łąki szumiał. Zawiał ostry wiatr. Prawie się przewróciłam. Coś popchało mnie do lasu. Biegłam przed siebie nie patrząc na las. Można było stwierdzić tylko jedno: był naprawdę mroczny. Drzewa same rozstępowały przede mną. Biegłam i biegłam. Nagle wyrosła przede mną przepaść. Nie zatrzymywałam się, tylko biegłam dalej. Chciałam się zatrzymać, ale coś kazało mi biec. Skoczyłam w przepaść. Spadałam i się nie zmieniałam. W oddali zobaczyłam dno. Czarne jak popiół. A tuż przed dnem... obudziłam się.
   Ściskałam prześcieradło na łóżku. Ośrodek. Otworzyłam lekko oczy. Nade mną był wiatrak, który dawał lekki wiaterek. Przełknęłam gulę, która utkwiła mi w szyji. Patrzyłam w biały sufit. Tylko na sufit. Była na min widać lekkie niedoskonałości, pewnie od pośpiechu malowania. Wiatrak był szarawy od kurzu na nim. Było też kilka pęknięć.
   Chciałam przyłożyć rękę do buzi. Było tu tyle kurzu, że moje płuca nie wytrzymywały. Moje ręce były przymocowane kajdankami do framugi łóżka. Podobnie jak nogi.
   A co robi ptak w klatce?
   Panikuje.
   Jak i ja.
   Nadszedł mnie wielki atak paniki. Byłam przymocowana do łóżka. Próbowałam wyrwać ręce z tego żelaznego uścisku, ale nic nie mogłam zdziałać. Były tak ciasno przymocowane do moich kończyn, że aż bolały mnie.
   W ośrodku udawaj niemą.
   Nie mogłam krzyczeć. Za to płakałam. Chciałam stąd uciec. I to jak najdalej. Zaczęłam się szarpać. Obróciłam głowę w prawą stronę. Było tam małe okienko. Zobaczyłam jakąś kobietę w fartuchu. Pisała coś. Pewnie notatki. Szarpałam się jeszcze mocniej. Tym razem ze złości. Ona stała i patrzyła jak cierpiałam. Chciałam się wyrwać ponad wszystko. Ta kobieta stała, patrzyła.
   Łzy wylewały się z moich oczu, a ona patrzyła, jak cierpiałam. Jak oni znosili tą pracę?
   Odwróciłam wzrok i wlepiłam go w sufit.
   Chwilę tak leżałam, później nie mogłam się oprzeć. Popatrzyłam na tą kobietę. Miała plakietkę na fartuchu. Knight. Podniosła wzrok znad okularów. Machnęła ręką. Do środka wtargnęło dwóch żołnierzy. Przypięli mi jeszcze jeden pas na klatce piersiowej i kolanach. Zaczęłam panikować.
   Dalej nie do końca wiedziałam co się działo. Twarze. Biel. Rękawiczki. Wszystko co kojarzyło mi się ze szpitalem, w którym moje życie się zmieniło. Straciłam wszystko.
   Wjechali ze mną do jakieś sali obłożonej metalem. Wyglądała jak sala operacyjna. O nie...
   Spokojnie nie bój się.
   Nath.
   Spojrzałam w prawo. Leżał za ścianą. Od ramion w dół go nie widziałam. Był w normalnym ubraniu, z resztą jak ja. Miał podbite oko. Uśmiechnął się.
   Jak byłaś nieprzytomna wyjaśnili mi wszytko. To ośrodek l'homme - oiseau. To z francuskiego. Tu badają Fear'ów. O dziwo oni też tak nas nazywają. Wzięło się to od tego, że byliśmy postrachem. Fear... strach.
   Popatrzył na mnie. Uśmiechnął się. Nagle wokoło jego zebrali się ludzi, w tym żołnierze. Zaczął panikować. Widziałam to w jego oczach. Czułam jego dezorientacje. Bał się.
   KOCHAM CIĘ!!- wykrzyczał to w mojej głowie, aż mnie zabolała.
   Potem... zaczął krzyczeć. Z bólu. O mój Boże. Oni go chyba cieli. Co prawda nie słyszałam jego krzyków, ale je czułam. Łzy zbierały się w jego oczach i moich. On cierpiał., a ja nie mogłam nic zrobić.

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Przeczytałeś/aś? Pozostaw po sobie komentarz. To motywuje do dalszej pracy i cieszy :)
Wiem krótki, ale za bardzo nie miałam czasu :/ Jak też widzicie zmieniłam trochę bloga XD podoba się?

4 komentarze:

  1. W takim momencie?!?!?!?!?!??!?!?! Dziewczyno, błagam pisz szybko kolejny. Podoba mi się szablon ;) Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślałam, że nikomu się nie spodoba :'') Dziękuję i założę się, że kiedyś mnie ukatrupicie :'')

      Usuń
  2. Nathan :'((((((((
    Dawaj kolejny rozdział, bo nie wiem co Ci zrobię! (pewnie nic, ale nic lepszego nie wymyśliłam xd)
    P.S. Fajny szablon ;)
    ~~Rebeliantka (dawniej Nocna_Heroska)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozdział dopiero w poniedziałek lub później :/ Dziękuję :*

      Usuń